niedziela, 28 lutego 2010

Mrrauu...

Czy można przedstawić na jednym obrazie nagą kobietę i... kota? Jasne, jeśli jest się Balthusem.
Balthasar Kłossowski de Rola, znany pod pseudonimem Balthus, był francusko-polskim malarzem, reprezentantem modernizmu. Inspirował sie twórczością przedrenesansową i impresjonistyczną, jednak chyba największy wpływ miały na niego surrealistyczne wizje autorstwa de Chirico. Wystarczy przyjrzeć się kilku jego dziełom, by stwierdzić, iż nie tylko technika jego malarstwa była niekonwencjonalna, lecz przede wszystkim tematyka.
Obrazy Balthusa niektórych gorszą, innych zachwyca
ją sporą dawką erotyzmu, który z nich bije. Artysta nie boi się obnażyć przed nami młodej dziewczyny, pewnie nawet niepełnoletniej. Ba! Posuwa się nawet dalej. Przedstawia tę nastolatkę w niedwuznacznej pozycji z drugą kobietą.
Obraz ten wywołał nie lada skandal. Twórca sam przyznał, że był to skandal zamierzony, gdyż chciał zyskać szybko sławę i pieniądze.

Nie, nie są to dzieła pornograficzne mimo wyraźnego pierwiastka erotycznego, mimo jednoznacznej i budzącej kontrowersje treści. Bohaterki obrazów wydają się być zadowolone z roli, jaką pełnią. Rozmarzone i lubieżne lolitki, które kuszą swoimi pozami i spojrzeniami. Gdyby Balthus tworzył we współczesnym świecie pełnym oskarżeń o różne dewiacje i fałszywej pruderii, zapewne postawiono by mu zarzut pedofilii. Pff, myślicie, że przejąłby się tym?

Balthus, Złote dni
Balthus, ...

Koty są częstym motywem, przewijającym sie przez twórczość Balthusa. Potrafił tworzyć z nimi dość nietypowe kombinacje, jak np. te w duecie z roznegliżowanymi młodymi niewiastami. W jakiś sposób neutralizują erotyczny wydźwięk dzieła, odwracają uwagę od nagości będącej na pierwszym planie.
Balthus nie ograniczał się do obrazów pełnych wyuzdania i kuszenia. Lubił malować zwykłe scenki rodzajowe, które często pokazywały życie ulicy. Nie możemy zatem przedstawiać go tylko i wyłącznie jako "kociego wirtuoza seksualności", chociaż ta łatka trwale to niego przylgnęła i przyniosła sławę.

Balthus, Ulica

Balthus należy do niewielkiego grona artystów, którzy zyskali sławę jeszcze za życia. Niech świadczy o tym chociaż fakt, że na jego pogrzebie zjawiły się takie znakomitości jak lider U2 Bono, prezydent Francji Jacques Chirac, książę Sadruddin Aga Khan i inni.

wtorek, 23 lutego 2010

Danse macabre

Dziś będzie mrocznie, przerażająco, w klimacie nekropolii. Dziś będzie twórczość pozbawiona cukierkowego piękna, demonizująca rzeczywistość, brutalna, surrealistyczna, psychodeliczna. Dziś będzie postać tragiczna. Zdzisław Beksiński.
Ten wybitny Polak był chodzącą orkiestrą talentó
w. Fascynowało go nie tylko malarstwo, ale również fotografia, rzeźbiarstwo, pisarstwo, rysunek oraz... dźwięk (miał kiedyś bzika na punkcie nagrywania). Jednak najbardziej rozsławionym jego dorobkiem stał się ten malarski.
Beksiński w wywiadzie z Remigiuszem Grzelą (i tu muszę zrobić małą dygresję - gorąco polecam wywiady Grzeli z różnymi ciekawymi osobowościami zawarte w książce "Hotel Europa'
) przyznał, że jego dzieła tak naprawdę pozbawione są treści, że to ludzie dopisują do nich własne historie, interpretacje. W sumie zadaję sobie pytanie - czy nie taka jest rola malarza? Pobudzenie obserwatora do refleksji, zachęcanie do poszukiwania głębszego sensu? Przecież najważniejsza jest reakcja publiczności, jak mawiał Rothko, którego cytowałam w styczniowym poście. Czy stwierdzenie Beksińskiego, iż jego obrazy pozbawione są treści, to fałszywa skromność, kokieteryjne prowokowanie widza czy może rzeczywiście czysta szczerość? Widząc takie dzieła, trudno uwierzyć, że artysta na początku ich tworzenia nie miał określonej idei, że tylko pragnął bezmyślnie chlapać pędzlem, aż uzyska jakiś w miarę satysfakcjonujący rezultat.

Zdzisław BeksińskiZdzisław Beksiński
Zdzisław Beksiński

Świat przedstawiany przez Beksińskiego jest apokaliptyczny, pozbawiony Boga, pełen okropnej agonii. Jego dzieła wzbudzają nas ambiwalentne uczucia. Z jednej strony jest to strach, groza, a z drugiej fascynacja, szacunek, polegający na posłusznym zaakceptowaniu swojej małości wobec powagi tej artystycznej materii. Te obrazy są piękne, lecz jest to piękno makabryczne. Tańczy na nich śmierć, która śmieje się z naszego przerażenia. A czego właściwie się boimy? Może tego, że Beksiński trafił w samo sedno? Wyeksponował nasze wewnętrzne lęki, dantejskie wymysły naszej wyobraźni na temat przyszłości bądź nawet... teraźniejszości? Może kreuje własną rzeczywistość, a nas przeraża wielce prawdopodobna perspektywa życia w takowej? Trzeba przyznać, że robił to niezwykle sugestywnie.
Wielu uważało, że Beksiński miał obsesję na punkcie śmierci. Przyznał w wywiadzie z Grzelą, że bał się nieistnienia oraz odczuwał samotność śmierci. Był to problem, który go przerastał. I może nam wmawiać, że jego dzieła pozbawione są głębszego sensu. Ja widzę to inaczej. Główną bohaterką tych obrazów jest przecież kostucha, siejąca spustoszenie. I mimo że nie jest ona bezpośrednio przedstawiona jako czarna potwora z kosą, to czuć jej obecność. Jednak nie pozbawia ona twórczości Beksińskiego artyzmu, kunsztu, malarskiej perfekcji.
Fobia artysty dotycząca śmierci nasilała się po kolejnych ciosach, które na niego spadały. Śmierć żony, samobójstwo syna... Sam zginął tragicznie. Został zamordowany we własnym mieszkaniu 21-go lutego 2005 roku.




wtorek, 16 lutego 2010

A na wojnie...

Początek posta niech będzie rekomendacją książki "Prywatne życie impresjonistów" autorstwa Sue Roe, w której się obecnie zaczytuję. Tyleż ciekawostek na temat perypetii moich ulubionych twórców!
Wracając jednak do meritum, czyli do tematu wpisu.
Krotki zarys historyczny. W roku 1870 Francja zaanga
żowała się w wojnę z Prusami, co było posunięciem dość bezmyślnym biorąc pod uwagę fakt, że Prusy dysponowały wówczas większymi siłami zbrojnymi. Wojnę tę Francja oczywiście przegrała, a w jej następstwie utraciła Alzację oraz część Lotaryngii, cesarz Napoleon III dostał się do niewoli i został zdetronizowany, na państwo nałożono ogromne kontrybucje wojenne, Cesarstwo upadło i proklamowano III Republikę. Tyle książkowej historii.
Co wtedy robili impresjoniści? No właśnie.
Zacznijmy od największych patriotów, którzy postanowili nie opuszczać Paryża w momencie oblężenia. Zwarci i gotowi do walki - Manet, Renoir. Degas oraz Bazille. Degasa wcielono do Gwardii Narodowej, Renoir (mimo że był pacyfistą i bał się huku wystrzałów) trafił do kawalerii, gdzie dopiero zaczął pobierać nauki jazdy konnej. Szybko się jednak uczył i po kilku miesiącach był już dobrym jeźdźcem. Bazille został wysłany na szkolenie do Algierii. Prostackie życie żołnierskie, jak mawiał, bardzo go przygnębiało. Manet, największy patriota spośród nich, zaciągnął się do Gwardii Narodowej jako artylerzysta. Nakazał matce, żonie Suzanne i synkowi Leonowi opuszczenie Paryża i udanie się w miejsce oddalone od działań wojennych.

Edouard Manet

Cezanne i jego kochanka Hortense spędzili wojnę w odizolowanej od świata wiosce rybackiej zwanej L'Estaque. Jego matka, która wiedziała o pobycie syna w tym miejscu, wprowadziła w błąd władze, które upominały się o artystę.
Zola, przyjaciel impresjonistów, zdezerterował do Marsylii, za co był ostro krytykowany przez Maneta. Przez jakiś czas ukrywał się wraz z Cezannem w L'Estaque i zachwycał się pięknem tej miejscowości.
Monet z Camille oraz Pissarro z Julie uciekli do Anglii. Pissarro wciąż nie mógł uzyskać od matki Rachel (ortodoksyjnej Żydówki) pozwolenia na ślub z Julie, która przecież jeszcze jakiś czas temu była służącą w domu Pissarrów. Julie źle czuła się w Anglii. Bariera językowa nie pozwalała jej normalnie funkcjonować w tym społeczeństwie, a do tego jej własna teściowa skazała ją na ostracyzm. Monet zachwycony malował Tamizę i nawet udało mu się sprzedać kilka obrazów.

Na temat Sisley'a zaś nikt nic nie wiedział. Słuch o nim zaginął.
Fantin-Latour wojnę postanowił spędzić we własnej pracowni, co również nie spodobało się Manetowi.
Sam Manet zaś pisał w okresie wojennym wiele listów do swojej Suzanne, nie będac nawet pewnym, czy one docierają do adresatki. Marzę o dniu, kiedy będe mógł wskoczyć do pociągu i przywieźć Cię, pisał. Suzanne w tym czasie ostro tyła i po wojnie była wręcz nie do poznania.
Renoir w trakcie wojny cudem uniknął śmierci. Został pr
zyłapany przez gwardzistów na malowaniu nad brzegiem Sekwany. Ci oskarżyli go o rysowanie planów dla oddziałów Thiersa (wówczas miała miejsce eskalacja konfliktu między Gwardią Narodową a Thiersem, który formował rząd) i już prowadzili go na szubienicę. Został, na szczęście, rozpoznany przez szefa policji Komuny Paryskiej, którego kiedyś wyratował w lasku Fontainebleau.

Pierre Auguste Renoir

Berthe Morisot, artystka i muza Maneta, po powrocie z Cherbourga zaczęła po raz kolejny pozować Manetowi. Edouard, będący nie lada flirciarzem, znów zaczął być łasy na jej urok (tym bardziej, że jego żona zdecydowanie stała się dla niego mniej atrakcyjna w tym czasie). Biedną Berthe zawsze fascynował i fascynować będzie Manet, ale wiedziała, że jest on poza jej zasięgiem.
Niestety, dla Bazille'a wojna zakończyła się tragicznie. Zginął podczas ataku w Beaune-la-Rolande. Jak powiedział Renoir: Nie poległ romantycznie, galopując na polu bitwy, ale głupio, w czasie odwrotu, na błotnistej drodze. Świat artystyczny (Manet w szczególności) pogrążył się w żałobie.

Frederic Bazille

Ot, dziś taki post inny niż wszystkie. Więcej faktów z życia malarzy aniżeli dogłębnego interpretowania ich twórczości.
Mam nadzieję, że była to ciekawa wycieczka do przeszłości.

W marcu w muzycznym garncu, czyli czekając na premierę albumu Broken Bells

Pamiętacie styczniowy post z piosenką Joker's Daughter czyli duetu greckiej wokalistki Heleny Costas oraz Danger Mouse'a (pseudonim artystyczny Briana Burtona)? Dzisiejszy wpis ma z tamtym wspólny mianownik, którym jest postać tego drugiego twórcy.
Broken Bells, czyli muzyczny projekt Danger Mouse'a z wokalistą The Shins Jamesem Mercerem, powoli podbijają muzyczny światek. Na razie nieśmiało (do tej pory ukazały się dwie piosenki), ale w marcu możemy liczyć na więcej, a to za sprawą debiutanckiego albumu, który wówczas będzie miał swoją premierę.
Pierwsze dwa utwory z albumu zwiastują naprawdę coś ponadprzeciętnego. Fenomenalny głos Mercera zawsze wywoływał i wywoływać będzie u mnie dreszcze. Czekam zatem z niecierpliwością na dalsze efekty współpracy. I nawet postaram się ograniczyć swoje pirackie zapędy, które umożliwiłyby znaczne skrócenie czasu oczekiwania. Dziennikarze brytyjscy oświadczyli, że to jedna z lepiej rokujących formacji w 2010 roku, więc chyba warto poczekać.
Jedyny (jak na razie) teledysk w ich dorobku powstał do piosenki "The High Road" (na dole). Na stronie MySpace zespołu znajdziecie utwór "Vaporize", który wczoraj miał swoją premierę. Enjoy!



The High Road

Broken Bells | MySpace Music Videos

niedziela, 14 lutego 2010

Happy Valentine's Day!

Nie mogłam się powstrzymać...

My true love is out there somewhere and they can go fuck themselves

Let's have a fiscally but not sexually conservative Valentine's Day

Thinking of Facebook-stalking you this Valentine's Day

Try not to savagely assault happy couples this Valentine's Day

Join me for a girls' night this Valentine's Day to celebrate our independence before we drunk text our exes and quietly sob ourselves to sleep

czwartek, 11 lutego 2010

Prawie jak Sufjan?

Dziś mam taki humor, że trudno mi było określić, jakiej muzyki najchętniej posłuchałabym. Wyklarowało się to dzięki pomocy Freelance Whales. Czyli będzie folkowo-indie-popowo. Trochę tam Vernona, trochę Sigur Ros, odrobinę Bright Eyes, Local Natives. Tu w utworze "Broken Horses" - melodyjnie i medytacyjnie. I ten "sufjanowy" głos...



Jeśli macie ochotę na więcej, polecam "Generator 1st floor"

środa, 10 lutego 2010

Senna twórczość pewnego dziwaka

Na imię mam Marc, posiadam głębokie życie wewnętrzne i nie mam pieniędzy,
ale mówi się, że mam talent.


Tak pisał Marc Chagall w swojej autobiografii zatytułowanej po prostu "Moje życie". Malarz ten w swojej długoletniej działalności artystycznej (żył 98 lat) eksperymentował m.in. z kubizmem, surrealizmem, modernizmem, abstrakcjonizmem. Efekty jego eksperymentów wiszą teraz w najsłynniejszych galeriach świata, od The Metropolitan Museum of Art i Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku, przez londyńską Tate Gallery, paryskie Pompidou, po Muzeum w Tel Awiwie.
Twórczość Chagalla to kombinacja różnych stałych motywów. Spotkamy w niej rosyjski folklor (ojczyzna Marca), ortodoksyjny judaizm (jego religia), topos wsi (miejsce wychowania). Przewija się też często skrzypek oraz cyrkowa atmosfera. Sporo w niej również fauny i żydowskiej martyrologii. W celu bliższej interpretacji dzieła tego twórcy należy dokładnie przeanalizować dany obraz, gdyż zazwyczaj kryje w sobie wiele niespodzianek, niewidocznych na pierwszy rzut oka. Twórczość Mojszy Chackielewicza Szagałowa (jego prawdziwa godność) lawiruje między rzeczywistością a fantazją, między jawą a snem, smutnym otaczającym nas światem a pięknymi wyobrażeniami o nim. Pełno tam alegorii, niedomówień, symboliki, metafor, refleksji. To często marzenia o czymś trudno osiągalnym, o miłości idealnej, o utopijnym i pozbawionym męczeństwa żywocie, o spokoju ducha i dziewiczej naturze, będącej harmonijną koegzystencją człowieka i przyrody.
Chagall długo pracował na swój sukces. Pierwszy pobyt w
Paryżu był dla niego cierpieniem. To jednak tu rozpoczął przygodę z kubizmem. Jeden z jego obrazów, który powstał w tamtym okresie, zatytułowany jest "Ja i wieś". Dzieło to można spokojnie nazwać kwintesencją kubizmu, biorąc pod uwagę obecność dwóch istotnych jego środków, a mianowicie symultaniczności motywów i przejrzystości form. Zwróćcie uwagę na rozczłonkowaną strukturę obrazu.

Marc Chagall, Ja i wieś, 1911 rok

Dla Chagalla poezja często bywała inspiracją. Uwielbiał przenosić przesłanie wierszy na płótno. Zaprzyjaźnił się nawet z poetą, Blaise Cendrarsem, któremu zadedykował obraz "Poeta".
W 1914 roku Marc postanowił powrócić do ojczystej Rosji. Tam już rozkręcała się rewolucja. Jego malarstwo z tamtego okresu z początku nacechowane było onirycznością oraz idyllicznością (główną przyczyną stały się narodziny dziecka), brakowało w nim zabarwienia politycznego. Dopiero gdy ręka rewolucji dotknęła samego Chagalla, zaczął nieśmiało włączać ten motyw do swoich obrazów. Jednak Chagall, zadeklarowany komunista, zwątpił w końcu w idee rewolucji. Mawiał, iż rewolucja mogłaby być dobrą sprawą, gdyby miała szacunek do inności (jak łatwo można się domyślić, przyczynił się do tego brak akceptacji dla jego twórczości).
Przyspieszmy trochę i przenieśmy się do równie (jeśli nie bardziej) przełomowego okresu w pracy artystycznej Chagalla. Widmo II wojny światowej oraz jej późniejsze plony uświadomiły mu skalę nienawiści do Żydów. Dzieła z tamtych czasów są pełne męczeństwa, bólu, ale też nadziei na lepszą przyszłość. Chyba najsłynniejszym ówczesnym obrazem Marca stało się "Białe ukrzyżowanie", będące jego odpowiedzią na "Guernicę" Picassa. Pablowskie dzieło było subiektywną wizualizacją zbombardowania miasta Guernica przez niemiecki korpus ekspedycyjny Luftwaffe. Chagall zaś przedstawił wewnętrzną siłę katowanej religii, wyzbył się nawet charakterystycznej dla niego ironii. I oto efekt:

Marc Chagall, Białe ukrzyżowanie, 1938 rok

W późniejszej jego twórczości widać wpływy abstrakcjonistów. Pędzel wciąż miał żywiołowy, alegoryczny, a do łask wrócił motyw skrzypka i cyrkowej gawiedzi. W 1947 roku w końcu ukończył dzieło "Upadek anioła", nad którym pracował 25 lat (!). Na początku przedstawiał jedynie Żyda oraz anioła i miał symbolizować zadośćuczynienia wobec zła na świecie. Na przełomie kolejnych lat Chagall dorzucił jeszcze chrześcijańskie symbole Madonny i Ukrzyżowanego. Ten obraz to "nieustanne dążenie artysty do odnalezienia istotnej wizualnej formuły dla świata.' ("Chagall", Ingo F.Walther, Rainer Metzger, wyd. Taschen).

Marc Chagall, Upadek anioła, 1922-1947

Do końca swojego życia Chagall był aktywny zawodowo. Wierny malarstwu i swoim ideom.

Pablo Picasso powiedział kiedyś tak:

Gdy Chagall maluje, nigdy nie wiadomo, czy robi to we śnie, czy na jawie.
Gdzieś w swojej głowie musi mieć anioła.


Myślę, że te słowa będa odpowiednim zakończeniem posta.

niedziela, 7 lutego 2010

Warsaw calling, part 3

Zapraszam na kolejną wycieczkę ulicami Warszawy. Serce roście, patrząc na te słoneczne zdjęcia, podczas gdy za oknami przygnębiające mrozy, śniegi i breje.

Towarzyszem wędrówki będzie tym razem Damien Saez z utworem "Varsovie". Artysta podobno miał romans z Polką, która zapewne stała się inspiracją piosenki.

Graffiti z Chopinem w roli głównej




czwartek, 4 lutego 2010

Więc chodź pomaluj drzewko na żółto i na niebiesko...

Pamiętam, jak ładnych parę lat temu trafiłam do Muzeum Narodowego w Gdańsku na wystawę poświęconą impresjonistom. I pamiętam, że ogromne wrażenie wywarł na mnie obraz autorstwa Raoula Dufy'a "Czerwona orkiestra"

Było to moje pierwsze świadome zetknięcie z fowistami. Mimo że początki kariery Dufy'a to raczej wpływy impresjonistyczne, jego późniejsza twórczość charakteryzuje się już cechami typowymi dla fowizmu. A zatem - cóż to takiego fowizm? Moja koleżanka kiedyś w bardzo prosty jednakże trafny sposób opisała ten kierunek: Cóż, fowiści po prostu zamiast błękitnego nieba malowali czerwone, a zamiast zielonego drzewka niebieskie. Tak to właśnie mniej więcej wygląda.
Kolorystyka, którą posługiwli się fowiści, była oderwana od rzeczywistości, dość oniryczna. Widać tu dużą inspirację ekspresjonizmem. Mimo że artystyczna egzystencja fowizmu trwała bardzo krótko (zaledwie 3 lata), został on efektywnie utrwalony w historii malarstwa przez takie znakomitości jak Henri Matisse (zwany "przywódcą fowistów"), Maurice de Vlaminck, Georges Braque (który miał niedługą przygodę z fowizmem, większość swojego życia poświęcił kubizmowi), Kees van Dongen czy wcześniej wspomniany Raoul Dufy.
Słowo fowizm ma korzenie francuskie. Les fauves, czyli "dziki
e zwierzęta", dały początek nazwie. W ten właśnie sposób opisał fowistów francuski dziennikarz, gdy ci ośmielili się wystawić swoje dzieła na Salonie Jesiennym w 1905 roku. Celna obserwacja. Przecież ich obrazy rzeczywiście mają w sobie coś dzikiego, prawda?.

Henri Matisse, "Czerwone Studio"

Maurice de Vlaminck, "Niebieski Dom"

André Derain, "Łodzie w porcie Collioure"