wtorek, 1 listopada 2011

Panny Picassa


Pierwsze spojrzenie na obraz "Panny z Avignon" wcale nie wiąże się z zachwytem, jakiego doświadczamy oglądając dzieła takich mistrzów jak np. Rembrandt, Ingres bądź Botticelli. W tym przypadku pierwsze spojrzenie przynosi raczej zaskoczenie, a może nawet zniesmaczenie i odrazę, które na początku XX wieku również odczuli pierwsi obserwatorzy dzieła. Dzieła, które przez kilka lat było skrzętnie ukryte w pracowni jednego z bardziej wyrafinowanych i prowokujących twórców XX wieku, Pabla Picassa. Dzieła, które obaliło klasyczne malarskie standardy i stało się inspiracją dla wielu artystów eksperymentujących ze stylami, formą.


Na początku XX wieku siłą napędową dla twórczości Picassa był Henri Matisse, pionier ruchu fowistycznego. Matisse uważany był (i wciąż jest) za największego rywala hiszpańskiego artysty. Mimo że ich personalne relacje cechowała uprzejmość, to na płaszczyźnie zawodowej konkurowali o tytuł lidera zachodzących w sztuce zmian. "Panny z Avignon", które zszokowały samego Matisse'a, przyniosły Picasso laur zwycięstwa.
Nie dajcie się zwieść subtelnemu tytułowi dzieła. Sam artysta nazywał go po prostu "Burdelem". Trafne określenie, bo przecież z obrazu spoglądają na nas prostytutki. Pamiętajmy jednak, że ostatnim słowem, jakim moglibyśmy opisać twórczość Picassa, jest słowo "zwykły". Wszystko, co wyszło spod pędzla słynnego Pabla, jest ekstrawaganckie, łamiące konwenanse, zaskakujące i na swój sposób uzależniające.
Podobnie jest w przypadku "Panien...". Nic nie jest tu takie jak być powinno na początku XX wieku! Gdzie podziała się perspektywa, gdzie gładka struktura, gdzie klasyczne kobiece piękno?! Obraz jest kanciasty, agresywny, chaotyczny. Nic dziwnego, że nie przypadł do gustu ówczesnym koneserom sztuki. Nikt wówczas nie wierzył (pewnie nawet i sam Picasso), że obraz ten zrewolucjonizuje sztukę, zainicjuje nurt kubistyczny i zainspiruje takich wielkich twórców jak Pollock bądź de Kooning, którzy badając obraz Picassa doszli do wniosku, że sztukę należy upraszczać, by mogła zostać zrozumiana przez odbiorców.
Tylko że Picasso wcale nie chciał nadawać jakiejś interpretacji swojemu dziełu. Uważał, że niepotrzebnie każdy wkłada tyle wysiłku, by zrozumieć sztukę. Przecież nie da się w pełni wyjaśnić jej słowami! Dlatego uparcie odmawiał tłumaczenia się z tego, co stworzył. Z tego właśnie powodu na przełomie wielu lat narosło wokół "Panien z Avignon" wiele niedomówień, nadinterpretacji i sprzeczności. Obraz "żył swoją legendą".
W latach 90-tych XX wieku odkryto w zbiorach fotografii Picassa pocztówki z afrykańskimi kobietami. Do artystycznego świata dotarło, że to one stały się główną inspiracją do powstania "Panien z Avignon". Był to wówczas szok dla wielu, gdyż okazało się, że obraz, wokół którego powstało tyle mitów, został zainspirowany zwykłymi pocztówkami. Ale jak już wspominałam - słowo "zwykły" w twórczości Picassa nie istnieje. "Panny z Avignon" stały się jednym z najbardziej niezwykłych dzieł XX wieku, które mimo tak oczywistej inspiracji wciąż pozostaje enigmatyczne.


piątek, 22 kwietnia 2011

Connan!

Jeszcze trochę będzie muzycznie. Nie mogłam się powstrzymać.



środa, 20 kwietnia 2011

Muzycznie artystycznie

Bowie, Picasso, Warhol i Lichtenstein w jednym. Czego chcieć więcej!

środa, 16 marca 2011

Liebespaar (pierwotny tytuł "Pocałunku")

"Pocałunek" Klimta to bodajże najczęściej reprodukowane dzieło. Obok sitodruków Warhola przedstawiających znane postaci stał się symbolem komercyjnej kultury, skierowanej do masowego odbiorcy. A przecież niesie ze sobą niezwykle sensualny przekaz, który na przełomie ostatnich lat został zdeprecjonowany.
Przeprowadzono wiele studiów nad najsłynniejszym obrazem Klimta, a ich wyniki, które są niezwykle intrygujące, ułatwiają interpretację i pozwalają zrozumieć motywy twórcy, który przecież słynął ze swojej fascynacji erotyką i z seksualnych przygód.


Gustaw Klimt, "Pocałunek", 1907 - 1908.

Do stworzenia tego wpisu zainspirował mnie odcinek "Historii wielkich dzieł" (dokumentu BBC) poświęcony "Pocałunkowi". Historycy sztuki, artyści, pisarze zdradzili tajemnicę enigmatycznego obrazu Klimta, którego analiza na pierwszy rzut oka wydaje się być oczywista, ale jak powszechnie wiadomo, wybitni artyści nie są raczej zwolennikami prostoty przekazu. Podobnie było z Klimtem.
Badania historyków sztuki skupiały się przede wszystkim na p
ostaci kobiety. Meżczyzna jest tu wielką niewiadomą, choć jest wielu zwolenników teorii, iż przedstawia on samego malarza. Jednak to płeć piękna budzi największe kontrowersje. Większość zgadza się, że jest to życiowa partnerka Klimta - Emilie Flöge. Nigdy nie wzięli ślubu, ale stanowili przez wiele lat zgraną parę opartą na porozumieniu dusz. Emilie, właścicielka domu mody, pojawia się na wielu portretach atysty.

Klimt & Flöge


Klimt był zwolennikiem libertyńskiej rozwiązłości i uwielbiał otaczać się pięknymi kobietami. W szczególności upodobał sobie te o ognistych włosach. Mówi się, że w trakcie pracy nad obrazem otaczały go niewiasty, które budziły w nim natchnienie i dawały ukojenie w momentach twórczej niemocy. Erotyczna rozpusta Klimta przyprawiała o bóle głowy jego matkę oraz siostry, które za wszelką cenę starały się ukryć styl życia prowadzony przez brata. Nie chodziło im jedynie o zachowanie dobrej reputacji rodziny wśród społeczeństwa, ale też o ich specyficzne relacje rodzinne. Klimt był rozpieszczany zarówno przez matkę jak i siostry, a w wieku 45 lat wciąż mieszkał pod jednym dachem z nimi. Ta szczególna zależność mogła w dużym stopniu wpłynąć na stosunek Klimta do kobiet i pojęcia miłości.
Jego upodobanie do seksu oraz intymne fantazje widać na wielu obrazach. "Pocałunek" nie jest tu wyjątkiem i uzewnętrznia wyuzdaną naturę twórcy. Wielu historyków sztuki twierdzi, że kształt pary nie bez przyczyny przypomina penisa, choć nie każdy pewnie chce w tak delikatnym dziele ujrzeć wulgarny erotyczny podtekst. A jednak. Klimt nie traktował miłości jako wiecznie trwającego uczucia, jako metafizycznego doznania wynoszącego zakochanych na wyżyny zmysłowości oraz niczym nie zmąconej radości. Potrafił zdyskredytować miłość, domalowując na wielu obrazach elementy symbolizujące niebezpieczeństwa, które niesie ze sobą to uczucie. Na obrazach, które miały zawisnąć na Uniwersytecie Wiedeńskim, przedstawił wiele par w erotycznym uścisku, ale nie omieszkał umiejscowić tam starej, pomarszczonej i samotnej kobiety, która zdecydowanie nie czuje się dobrze w takim otoczeniu. Inne dzieło zatytułowane "Miłość" obrazuje obejmującą się parę. Nad nimi unoszą się niepokojące, przerażające wręcz, postacie - Zazdrość, Nienawiść, Starość i Śmierć. Klimt wysyła nam komunikat, że miłość fizyczna jest ulotna.


Gustaw Klimt, "Miłość", 1895 rok.


W "Pocałunku" również czai się zagrożenie. Kochankowie klęczą na ziemi usłanej kwiatami, ale zauważcie, że dalej jest już pustka, otchłań. Domyślamy się tego, obserwując stopy kobiety.
A czy w ogóle nazywanie bohaterów obrazu kochankami jest trafne? Przecież kobieta najwyraźniej opiera się mężczyźnie, odwraca głowę, próbujac uniknąć pocałunku. Wielu ekspertów uważa, że obraz ten symbolizuje emancypację płci pięknej i koniec dominacji mężczyzn.
Pewnym jest jednak, że obraz na wiele lat został zapomniany, a Klimt zdetronizowany przez młodych atystów takich jak Egon Schiele i Oskar Kokoschka. "Pocałunek" powrócił do łask w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiętych, czyli w latach seksualnej rewolucji i swobody.

Obecnie każdy z nas może mieć "Pocałunek" na kubku czy też na pościeli bądź zegarze. Warto jednak poznać historię takiego dzieła, a nie traktować go jedynie jako zwykły gadżet.




niedziela, 2 stycznia 2011

Witamy Nowy Rok muzyką

Nowy Rok. Czas odkurzyć bloga. Na początek trochę muzyki, która dawno tu nie gościła.

Pomyślności w 2011 roku!